....MÓJ GRZEŚ, MOJA BANDA, MÓJ TRANSFUZJON, MOJE LATAJĄCE PSY I KOTY, MOJE OCHAJO, MOJE ŻYCIE.

poniedziałek, kwietnia 25, 2005

smierdzace skarpety i przesolone ziemniaki

...jak mozna...jak mozna tak przesolic ziemniaki????przegielam!Powinnam dostac cios z plaskiej od Wydmisia i zaraz mnie na plakat wydrukowac:)Do tego nasze smierdzace skarpety!Idealny obiad panstwa Wydmuch...Lucyfer,czyli nasz tygrys bengalski z przetracona miednica od kilku dni spi u Zbyszka w pokoju i jedyna pieszczota jaka nas raczy obdarzyc jest kupa w kuwecie...Sunia,czyli pies obronczy z dozywotnia depresja,zwany "ogarem kurwa polskim" tez przybil gwozdzia po calym dniu wygladania za swoja jedyna ukochana MAMUSIA - mna - gdyby ktos nie wiedzial...

dzieci moje kochane,jedziemy testowac monitory studyjne,na ktore choruje tatus...tak wiec znow nas nie ma w domu!

4 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Aga, mam nadzieję że przyrządzisz mi kiedyś przesolone skarpety - ale koniecznie z gniecionymi kartoflami, jajkiem sadzonym i kwasnym mlekiem! Pozdrawiam was i 3majcie sie ciepło!

P.S. Czytam książkę o Zappie i zainspirowany postanowiłem napisać na tę okoliczność tekst:

"przesolona skarpeta"

Gdy przyszedł John do domu,
zdymany niczym dziki koń,
pieczącej się skarpety,
soczystą poczuł woń.

I było by w porządku,
byloby ok,
gdybyście nie wiedzieli,
ile soli było w niej.

I było by w porządku,
pomyślał sobie John,
gdyby tyle soli,
ktoś nie dosypał doń

poniedziałek, kwietnia 25, 2005 7:18:00 PM

 
Anonymous Anonimowy said...

Oj Wydmiś Wydmiś! Teraz już wiem dlaczego to ja doprawiam sałatki :) Może to i lepiej bo przesolonej bym nie zniosła. A tak jest dobra... ale zjedzona!
I serce masz zostawiać biednego schorowanego kota w domu i szlajać się kajś z tatusiem Wydmisiem? ;)

Ogólnie to będę tu sobie zaglądać co jakiś czas i coś Ci tu dopisywać - tak żeby ludzie poznali jaka jesteś naprawdę... Żartuję! To każdy kto Cię zna to wie. Ja też wiem swoje. A wiem, że jesteś super i bardzo dobrze mi z Tobą... w pracy oczywiście :0 Po pewnie też!
Pozdrowionka, to byłem ja... Jarząbek!

poniedziałek, kwietnia 25, 2005 8:00:00 PM

 
Anonymous Anonimowy said...

Najlepiej wcale nie solić przy gotowaniu, a tylko podac sól do stołu, gdyż i cięzko z ilościa trafić i więcej jej potrzeba do dosolenia gotujących sie ziemniaków niż do przyprawienia ugotowanych :). Zrezygnowalismy z solenia potraw w czasie gotowania i umrzemy ze zdrowszymi nerkami. jak mawiał Jan Tadeusz Stanisławski "Człowiek całe życie sie uczy i głupi nie umiera tylko mądry, a głupi zyje dalej bo ma szczęście" ze zwierząt domowych choduje tylko rybiki i pająki, a czasem mole. Wyprowadzac nie trzeba (chyba, że z wanny), sprzątać po nich też nie bardzo, tylko trzeba uważać by nie rozdepnąc...

poniedziałek, kwietnia 25, 2005 8:46:00 PM

 
Anonymous Anonimowy said...

jak nakazuje tradycja musze skomentować... niniejszym to czynie: NO COMENT + dobrze że tu nie jadam :D

wtorek, kwietnia 26, 2005 6:50:00 PM

 

Prześlij komentarz

<< Home