....MÓJ GRZEŚ, MOJA BANDA, MÓJ TRANSFUZJON, MOJE LATAJĄCE PSY I KOTY, MOJE OCHAJO, MOJE ŻYCIE.

czwartek, lipca 28, 2005

back to reality nie jest taki zły

...właściwie nie wiem, czy mogę pisać o tym,że mieliśmy wakacje???czy trzydniowy pobyt gdzieś,a w naszym wypadku w Gdańsku, można nazwać wakacjami??? to już sprawa poważnej dyskusji! może zajmą się tym zagadnieniem kiedyś w stolicy na wiejskiej...
może jesteśmy cianiarzami, mięczakami, a może po prostu wyczerpał nam się limit tolerancji
na miliardy kropli deszczu, jaka spadła na nas i nasz namiot w Gdańsku...na tle tych ulew morze wypadało nadzwyczaj spokojnie!!! kiedy w piątek rano wychyliłam głowę z namiotu i od razu przywitał mnie przymusowy prysznic, kiedy założyłam mokre buty, a jedne jedyne skarpetki nie nadawały się już do noszenia, popatrzylismy na siebie i w ciągu 15 minut byliśmy gotowi do powrotu...i naprawdę nic się nie liczyło, bo wiedzieliśmy,że spędzimy miły, spokojny, suchy i ciepły weekend w domu, oddając się słodkiemu lenistwu!!!
...z parasolem i aparatem fotograflicznym zobaczyliśmy przez trzy dni dużo ciekawego, ładnego, interesującego w Trójmieście i wróciliśmy piĘknie bladzi:)
Sunia zwariowała ze szczęścia i uwiesiła mi się na cały wieczór na szyji, a w nocy Lucyfer pilnował mnie zajmując prawie całą poduszkę:)

...back to reality nie jest taki zły...jest czwartek i świeci gorące Słońce...ja jeszcze w pracy...Grześ dopracowuje brzmienie naszej płyty...JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ JAK BĘDĘ TRZYMAĆ JĄ W DŁONIACH:)...napiszę jak będzie można ją kupić, khy khy:)

p.s.Aga wracaj(cie) juz do nas...pomidor:)

6 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

co jak co, ale urlop mi duzo dal... i wyjazd i pobycie w domu. gdanskie wakacje bede wspominal jako deszczowe... ale czy to zle? po prostu sie nie opalilismy, ale zwiedzilismy co trzeba, zobaczylismy latarnie nocą, kilka statkow... wielką wodę, piasek... to jest w wyjeździe nad morze najwazniejsze. wystarczyla by mi chwila tam... i juz moge wracac do domu pelen energii na caly nastepny rok... z mysla ze za rok znowu pojedziemy nad morze...

... a teraz juz tylko ostatnie szlify plytki transow i bedziemy czekali na wyniki sprzedazy... ;)

czwartek, lipca 28, 2005 11:40:00 PM

 
Blogger Agnisia said...

pomidor pomidor :)

wracam juz za chwil pare. a co do wakacji to czasem nie jest wazne jak i gdzie, ale wazne, ze ten czas spedza sie po prostu razem. przykro mi, ze pierwsze wydmisowe wakacje utonely w miliardach kropel deszczu, ale za to cieply weekend w suchym domku na pewno w jakims stopniu zrekompensowal to wszystko. do tego powitanie suni i lucyfera dokladajac daje chyba pelnie szczescia :) czasem tak juz jest, ze planujemy co innego a dzieje sie inaczej, ale wlasnie czasem takie zyciowe niespodzianki sa bardzo mile. i to wszystko w tym temacie...
khy khy
pozdro!

piątek, lipca 29, 2005 12:08:00 AM

 
Blogger Przemion said...

ej, no wakacyjnych klimatow na Ohajo chyba nie brakuje, wiec chyba nie jest tak zle.... przynajmniej moim zdaniem...

...a milo jest wracac do domku. :-)

khy khy... Ohajowaie nie jest takie zle... zreszta, komu ja to mowie....

do zobaczyska, juz wkrotce... :-)))

BTW - mam nadzieje ze plyta Transow ukaze sie juz wkrotce... czekamy!

piątek, lipca 29, 2005 12:16:00 AM

 
Anonymous Anonimowy said...

cze kochanie ja na necie a ciebie nie ma kuna, ale postanowilam że chociaż zostawie po sobie pamiątkę, że bylam :) bardzo tęsknie i kocham
tak gorąco,że tylko się zimnego piwka napić:)więc ide sie napić z Olą piwka, a Robert wraca na neta caluje:).

sobota, lipca 30, 2005 5:03:00 PM

 
Blogger Jadwinia said...

Hmmm pisze to jak już wszyscy sa na miejscu ale robie to aby dac wyraz mojej do was tesknoty :/
że teskniłam i bede tesknic jak znowu gdzies pojedziecie. Dodam ze tesknie też za Becia Paulą i Sylwia i moim wiernym obrońcą Szarmałkiem :>
Pozdro dla Wszystkich a zwłaszcza dla tatusia.... ida pisac nowego posta :) pa

poniedziałek, sierpnia 01, 2005 8:43:00 PM

 
Anonymous Anonimowy said...

Słaba wola, albo za mało skarpetek na zmianę, Krynica Morska symaptyczniejsza (ale nie wiem czy w tym życiu tam jeszcze pojadę), może trzeba było jeszce dwa dni poczekać?

sobota, sierpnia 06, 2005 9:49:00 PM

 

Prześlij komentarz

<< Home