....MÓJ GRZEŚ, MOJA BANDA, MÓJ TRANSFUZJON, MOJE LATAJĄCE PSY I KOTY, MOJE OCHAJO, MOJE ŻYCIE.

niedziela, października 16, 2005

the heart ask pleasure first

...
the heart ask pleasure first...gram to,gram na moim fortepianie
gram to i jeszcze tamto,jeszcze coldplay i będę grać więcej i lepiej
będę grać,bo potrafię,bo sześć lat tą umiejętność pogłębiałam
i teraz zamierzam wrócić do tego,grać tak jak kiedyś
grać lepiej...
jest tyle pięknych nut,które odświeżam i nowych,które dzięki dobrodziejstwu internetu zdobywam...

właśnie zadałam Jadzi pytanie,czy ja w ogóle powinnam się decydować na wydanie na świat człowieka przy takim zryciu mózgu jaki posiadam...
spytałam ją,ponieważ wszyscy jesteśmy pod wielkim wrażeniem ostatnich wieści Wrony i Wronisiowej,którzy spodziewają się potomstwa:):)
i pisząc te słowa łzy strumieniami leją mi się po policzkach,bo ja już pragnę maleństwa
bo mam przecież już kilka ślicznych malutkich ubranek...
bo przecież mam nawet fantastyczne oldskulowe ciążowe gacie i to nie jedne
ale po prostu nie wiem,kiedy będziemy sobie mogli pozwolić na dzieciątko
Olaf lub Kalina...to moje ostatnie imienne hity...
no więc pytam Jadzię:"ja nie wiem czy ja powinnam sie decydowac na dziecko przy takim zryciu mózgu?"

nie każdy musi być przecież całkiem normalny...
Kalina może być zryta i Olaf może być pokręcony
nie wiem,do którego z nas się upodobni
czyje cechy będą ich wyróżniać i czyje wady szpecić...

tymczasem wracam do fortepianu

4 Comments:

Blogger Jadwinia said...

Hmmm co Jadwinia odrzekła...
Jadwinia odrzekła że nie zna się na genetyce i nie wie po kim dziecko co odziedziczy, odrzekła ze decyzja o macierzyństwie i ojcostwie musi zapaść wspólnie z Grzesiem. Jadwinia odrzekła ze nie zna przepisu na idealną, na jakąkolwiek matkę bo sama nią nie jest. Odrzekła także że nie jest powiedziane że ktoś nie nadaje się na matkę, bo to taka odpowiedzialność i tak wielkie wydarzenie w życiu rodziny, że odpowiedzialnych ludzi zmienia w potwory a zakręconych, wariatów w odpowiedzialnych ludzi, odpowiedzialnych rodziców... odrzekła także, wiem, że nic nie wiem, wiem, że nie znam odpowiedzi na to ani inne pytania, choć chciałabym je znać... wtedy mogłabym pomóc nie tylko Agusce...
Jadzia chciała także dodać, tu Aguska musi troszkę zwolnić obroty i przystopować, wyciszyć, przygotować, odsunąć od swojego życia ludzi, zrobić przestrzeń życiową dla tego nowego życia. Czyli co weekendowe imprezy niestety musza się skończyć, tak samo palenie i inne używki... zdrowa mama zdrowe dziecko!!! Ale to tylko Twoja decyzja... więcej gry na pianinie, mniej wariowania z przyjaciółkami, więcej rozmów z Grzesiem, mniej przesiadywania do 4 nad ranem.
POWIEDZIAŁAM... co miałam do powiedzenia... napisałam najszczerzej jak potrafiłam... Clara Veritas

niedziela, października 16, 2005 8:44:00 PM

 
Anonymous Anonimowy said...

"czyje cechy będą ich wyróżniać i czyje wady szpecić..." ?

"to nie pojedynek lecz chwila..."

niedziela, października 16, 2005 11:38:00 PM

 
Blogger Agnisia said...

Z masakrycznym opóźnieniem, ale przystępuję do komentowania.
Po pierwsze, że fortepian, który w sumie od niedawna stoi w pewnym domu w Katowicach jest dość mocno ekploatowany potwierdzam. Biało-czarne klawisze "męczy" zarówno ona Wydmiś jak i on Wydmiś, oczywiście na tyle na ile pozwala im wolny czas. Nie znam się kompletnie i zupełnie na graniu na jakikolwiek instrumencie, ale wydaje mi się, że całkiem nieźle im to wychodzi.
Co do dzieciątka Wydmisiowego to chyba sami będzie wiedzili kiedy takowe powinno pojawić się na świecie. Nie będzie wtedy istotne ile posiadasz Aguśku malutkich ubranek, które są przesłodkie, ani ile i jak bardzo czaderskich gaci ciążowych masz na stanie. To jest i będzie tylko i wyłącznie decyzja Twoja i Grześka, sami zdecydujecie, kiedy chcecie diametralnie zmienić swoje życie, bo bez wątpienia dziecko zmienia życie rodziców. I tak jak napisała Jadzia, nie ma tu znaczenia poziom zrycia mózgu. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam powodzenia, bez względu na to, kiedy zdecydujecie się na swoje małe Wydmisiątko :)
AVE!

środa, października 26, 2005 9:31:00 AM

 
Anonymous Anonimowy said...

No cóż. Egzystencja jest cierpieniem. Przywoływac egzystencję, to również pozwalac komuś cierpieć, ale też i cieszyć się, szukać, znajdować, dążyć do czegoś, to równiez nasz rodziców egoizm w obserwacji wzrastania, dorastannia, klęsk i zwycieztw, no i tej okropnej wybranki mojego syna, lub okropnego chłopaka mojej córki, którzy przychodzą po to by zabrac nam nasze dziecko...

czwartek, października 27, 2005 1:00:00 PM

 

Prześlij komentarz

<< Home