trójca święta ochojecka
niedziela,dzień pański. ugotowałam bombową pomidorową, a nowa powieść Redlińskiego znów karze uwierzyć, że Polaków stać na napisanie czegoś dobrego. w czasie, kiedy czytanie pleplotów i cierpienie na telefrenię jest tak powszechne, tak oczywiste jak budowa światyni opatrzoności bożej!od ostatniego postowania życie pozytywnie mnie nastraja i nie przypominam sobie w tym okresie większych,a nawet mniejszych załamań nerwowych,na które zdarza mi się cierpieć czasem 5 minut,a niekiedy 2 dni.taki urok bycia mną spotyka mnie od wewnętrznie,od niechcenia,od tak sobie.nie przeczę,że może mieć wpływ na moje pozytywne zestrojenie ze samą sobą postanowienie zaprzestania regularnego upajania się cieczami o znacznej zawartości alkoholu.nie zdrowo mi się w głowie układało i moje psyche wręcz rozpieprzało,więc metoda na głoda normalności to kategoryczne, acz nie abstynentyczne powiedzenie sobie "NIE"!!!nie - ilości i nie - częstości.
cholera,już wiosny ludziom trzeba!Chuck Noris zgolił brodę.wczoraj Wydmuchwyznał, że nie chciał wcześniej mówic, ale to on jest Chuckiem,a skoro jest, to ja mogę potwierdzić,że brodę co rano po kąpieli goli.jeżeli zatem wierzyć tej przesłance, to z logicznego punktu widzenia możemy spodziewać się znacznego ocieplenia,a zatem ogólnej szczęśliwości Polek i Polaków.tak po cichu myślę,że może ten Wydmuch coś z Chucka ma,bo wiecie,jak załatwił księżniczkę Fionę?!gdyby spojrzeć metaforycznie,to dostała z półobrotu... wiecie,celowo półszyfrem i półszeptem piszę,bo najpierw,to chciałam jeszcze biedaczkę przed eksmisją uchronić, ale teraz przyznaję - DZIĘKI CI,O BOSKI.w domu harmonia i rządy świętej trójcy ochojeckiej...jako było na początku...i na wieki wieków! czasem ludzie tak się szyfrem w piśmie, mowie i mimice posługują, a kurde szkoda, bo chciałoby się powiedzieć czasem bez pieprzenia co się myśli. chciałoby się i czasem się mówi, ale potem się gorzko żałuje, że komuś przykro i biczuje się wyrzutami sumienia.najważniejsze,że dużo się w życiu dobrego dzieje, że ludzie nie tylko żyją marzeniami, ale je realizują, że codzienność zaskakuje niezwykłością, w sercu miłość, w głowie muzyka...a najlepiej i tak gra mi się z gitarzystą Wydmuchem;)
P.S. głupio w sumie trochę zrobiłam, że jeszcze publicznie nie podziękowałam Wam za nowego mojego przyjaciela Creativa, odtwarzaczem "empeczy" zwanym! uwiesił mi się na karku i nie opuszcza, w nocy przykrywam go kołderką, żeby słodko odpoczywał,by znów od rana towarzyszyć mi w codzienności...DZIĘKUJĘ ZATEM Z CAŁEGO SERCA ZA TEN I KAŻDY INNY PREZENT, JAKIM MNIE OBDARZYLIŚCI Z OKAZJI MOJEGO KOLEJNEGO KROKU W KIERUNKU STAROŚCI;)
P.S.2 Dziadzia-Jadzia ma robotę;)
4 Comments:
tak? "nie przypominam sobie w tym okresie większych,a nawet mniejszych załamań nerwowych"? no i widzisz! zycie stalo sie prostsze! zawsze to mowilem ze alkohol to twoj wrog! i zawsze powtarzalem ze kiedy masz "schlechte laune" (zly nastroj) spowodowane alkoholem to najlepiej to przespac. i w zadym wypadku nie mozna go lac w morde i nawet nie nadstawiad drugiego policzka... po prostu go olac :)
ech... no ale kolejny raz wykazalas sie ilorazem i w koncu po moich moralitejtach zatrybiłas!
a odbiegajac od tematu: zapomialas napisac ze arleta przeczytala calego twojego bloga i obiescila mysl ze powinnas to wydac....
a moje zdanie na ten temat takie:
slicznie kochanie piszesz... ale blogi to sie czyta z internetu. a z ksiazek to sie czyta nowele,powiesci,opowiadania,C++,php i sql,i inne taki dziwne rzeczy: wiec powinnas napisac ksiazke na jeden z powyzszych tematow. a jak chuckowi sie spodoba to napewno postara sie zeby bylo wydane to tak jak trzeba.... no wiec rzuc moze publicznie pomyslem na opowiadanie a my to wspolnie jakos ocenimy, no i bedziemy czekac az napiszesz od "A"ga do "Z"akonczenie....
a dziadzi jadzi gratulujemy sukcesow zawodowych, pokazala ze mozna. i bierzcie przyklad
niedziela, lutego 19, 2006 11:08:00 PM
Alkoholowi mówimy nie,nie i jeszcze raz...hm..może dwa razy wystarczy:)Hłasko kiedyś napisał "piję,żeby się wyrobić dramatycznie...żeby wprowadzić w życie elementy baśniowe"...myslę,że my przez 5 lat studiów to tyle tej baśni doświadczyliśmy:)he he...nasze mózgi są jedną,wielką BAŚNIĄ więc możemy sie w tej dziedzinie leciutko uspokoić:)...bo najgorsze to są kacyki...się proces myslenia wydaje rzeczą niosiągalną, sie jest w dziwnym świecie własnych doznań: mdłości i migreny, sie ma taką psychodegradację poalkoholową...i się człowiek snuje z płonną nadzieją,że mu to wreszcie przejdzie...i...przechodzi:))
Imprezka urodzinowa była przednia:)a najlepsze było co??...ZAUFANIE!!...och!jak my sobie pięknie ufamy:)BABY KOCHANE...oby tak dalej,oby tak forewer...moja miłość do was jest bezgraniczna jak Ocean Spokojny:)
...ostatnio odkrywam w sobie predyspozycje do cieszenia się życiem... zawsze się nim cieszyłam ale SAMA...a teraz...WE DWOJE:) Byłam cierpliwa...cieszyłam się "oczekiwaniem"...bo ponoć Boże Narodzenie to nic w porównaniu z Wigilią...no i jak się okazuje... Wigilia też jest fajna:)...więc świętuję na całego:)
Widać ten rogalik na buzi??...
Jak tylko będę w okolicy to wpadnę...bo być w Katowicach i nie odwiedzić Wydmuchów to jak być w Neapolu i nie umrzeć...:)całuski
poniedziałek, lutego 20, 2006 8:49:00 PM
Jakoś sie nie moge zebrać do komentowania...
Grześ na komornika?? ;D jakoś mi to nie pasuje a co do picia to każdy wie jak to jest... każdy z nas robił i bedzie robił dziwne rzeczy po C3H5(OH)3 :D
Musze pomyśleć co mam o tym wszystkim myśleć... ale gratuluje raz podjętej decyzji.
poniedziałek, lutego 20, 2006 10:18:00 PM
Skoro sprawy przyjęły taki a nie inny obrót, czyli alkoholowi powiedziałaś NIE a na Ohajo powróciła harmonia i spokój domowy to pozostaje mi tylko życzyć wytrwałości w przyjętym postanowieniu i cieszenia się domowym "pis and kłajet" :)
Po alkoholu zdarzają się dziwne rzeczy, niektórym częściej, innym mniej, ale generalnie ważne jest to by umieć sobie z tym radzić. Poradziłaś sobie z rzuceniem palenia, więc podobnie niech będzie z alkoholem!
AVE!
piątek, lutego 24, 2006 11:59:00 AM
Prześlij komentarz
<< Home