....MÓJ GRZEŚ, MOJA BANDA, MÓJ TRANSFUZJON, MOJE LATAJĄCE PSY I KOTY, MOJE OCHAJO, MOJE ŻYCIE.

środa, września 14, 2005

chudy pajac mejbi

lubie jak dużo się dobrego dzieje...w piatek w końcu ruszyła sprzedaż naszej płyty...tuż po koncercie na tarnogórskich gwarkach,sprzedałam pierwsze egzemplarze old silesian hard mada faka folkowego słuchowiska muzycznego!chociaż przed wejściem na scene trochę gniotło w żołądku, pierwszy transkoncert po wakacjach przyniósł nam duzo satysfakcji, dzięki fantastycznemu przyjęciu przez tarnogórską publiczność:) w takich miłych okolicznościach przyrody zaczeliśmy zeszły weekend...po powrocie do domu poszliśmy na spacer z Sunią i Lucyferem i było taaaak rodzinnie:)
Nowy tydzień zasypał nas deszczem niespodzianek.Odezwał się Pan Kaczkowski z Trójki, a konkretnie z MiniMaxu...Jest mi niezmiernie miło napisać o tym,że na październikowej płycie MiniMaxu,która zresztą będzie dostępna na terenie całej Polski, będzie utwór "TO NIE JEST MOJA HISTORIA" Transfuzjonu!!!
...lecimy dalej...
Grzesiek przebrnął przez rekrutację w pewnej sieci sklepów komputerowych, nie będę jeszcze pisać jakiej,bo jest w trakcie 2-tygodniowego prania mózgu i rzezi niewiniątek! Napisze tylko,że goli sie co rano,ubiera schludnie wyprasowaną przeze mnie koszulę,spodnie na kant i krawat...wyjeżdza wcześnie rano i wraca późnym wieczorem...ale musi teraz dac z siebie wszystko...na wiele go stać...jestem dumna...
jakoś to wszystko trochę pierdzieli mi humor Agi,który nie powiem,że mi się udziela,ale zakłóca mój mikrokosmos...wiem,że na jej samopoczucie ma wpływ wielopłaszczyznowość stosunków damsko-męskich,wspomnienia,niepewna przyszłość...wszystko to plącze się jeszcze z jej marzeniami, niespełnieniem...życie to surfing...a z innej beczki...dzisiaj Aga została wybrana do senatu Uczelni jako przedstawiciel administracji...Aga rulez! kwesta rulez!
GRATULUJĘ PANI SENATOR:)

Aga wyjeżdża jutro do Holandii...mam nadzieję,że wszystko się ułoży...a ja będę czekała w domku na Ochajo...
Grzesiek wyjeżdża w poniedziałek na tydzien do Nowego Sącza...mam nadzieję,że wszystko się ułoży...a ja będę czekała w domku na Ochajo...
...a ja w niedzielę wyjechałam na 2 tygodnie do South Beach, czyli diety marzenie...
nie chleba,nie słodyczy,nie makaronu,nie ryżu mi się chce, ale jabłek i śliwek,którymi zajada się przed telewizorem Mama...dostaje wtedy ślinotoku...ale pan Agatston zakazał wjazdu owoców w mój przewód pokarmowy przez 2 tygodnie...i proszę się ze mnie nie naśmiewać, bo to takie moje odwieczne próżne marzenie,żeby byc długim i chudym pajacykiem...głupie,ale nie będę tego ukrywać...

P.S. a wczoraj se kupiłam zarąbistą bluzkę w groszu za 7 zeta

piątek, września 02, 2005

życie to surfing...

padam na pysk,ale tak fest!w końcu usiadłam!posprzątałam dzisiaj dwa domy,w tym jeden nasz...teraz zamierzam w końcu coś zjeść i nic nie robić,chociaż znając życie zabiorę się za prasowanie!najpierw jednak mam ochotę na ziemniaki z maślanką...dobrze to sobie wymyśliłam:)bo ja chyba jestem jakaś dziwna - ugotowałam wielki gar fasolki po bretońsku i jeszcze jej nie jadłam...karmię się za to widokiem domowników "delektujących się subtelnościami bukietu smaków" - jak pięknie określa moją sztukę kulinarną Grześ:)
wczoraj zdałam wewnętrzny egzamin na prawo jazdy i teraz mogę ślęczeć na testami tylko w celach rozrywkowych i utrwalających zakres wiedzy...oczywiście zdawałam te testy jak głupek,czyli na wyścigi!!!okazało się bowiem,że na krześle obok będzie głowić się nad osiemnastoma pytaniami na prawo jazdy kategorii B ładnę dziewczę:)ja jakoś podświadomie nie tylko chciałam zdać,ale też zdać pierwsza!myślałam,że długopis zapali mi się w ręce od zakreślania tych krzyżyków,a jak już skończyłam,to z podniecenia cicho,acz energicznie powiedziałam:"PIERWSZA!":)
w nagrodę za mój mały sukces pojechaliśmy na koncert z okazji 10-lecia Myslovitz,przy czym muszę podkreślić,że w razie porażki=oblania egzaminu,również udalibyśmy się na urodziny Rojka&company...
jakie wrażenia?
przywitał nas Negatyw,bo to był z założenia mój główny cel podróży do Mysłowic,ale jak się okazało,to nie Mietall poruszył wczorajszego wieczoru moje serce,lecz Ania Dąbrowska!Wśród wielu zaproszonych gości,którzy wystąpili na scenie z Myslovitz (Nosowska,Bartosiewicz,Smolik,Makowiecki,Porter,Sydney Polak,Raz Dwa Trzy,Możdżer), to właśnie Ania była dla mnie absolutnym numerem JEDEN!!!niesamowita moc,klimat i oryginalna barwa głosu podparta olśniewającym wibratto!!!REWELA,REWELA I JESZCZE RAZ REWELA!!!
konieć koncertu pobił moje oczekiwania - czyli Myslovitz,Leszek Możdzer oraz taniec świateł i laserów jak ze snów!!!

kończę,bo ziemniaki i maślanka już się do mnie uśmiechają:)

acha....ZYCIE TO SURFING,WIĘC NIE BÓJ SIĘ FAL!